2008-07-14 - Wyjazd na Ziemię Świętokrzyską.
No i doczekaliśmy się. Nasza dziesiątka oraz odprowadzający nas Marek i Mikołaj pojechaliśmy na rowerach do Chociczy. Tam wsiedliśmy w pociąg, który zawiózł nas do Kluczborka. Stamtąd pojechaliśmy do Lublińca a z Lublińca do Częstochowy. W Częstochowie mieliśmy ostatnią (trzecią) przesiadkę i szczęśliwie dotarliśmy do Kielc. Okazało się, że taka dzienna, choć uciążliwa jazda pociągami osobowymi też ma swój urok. Podziwialiśmy nasz kraj. Poza tym poznaliśmy ciekawych ludzi. Pierwszym okazał się pan Józef Kierzenkowski z Gniezna. Okazał się On być dobrym znajomym pani Zofii Chosłowskiej, córki pana Stefana Chosłowskiego - dowódcy śremskiego batalionu w Powstaniu Wielkopolskim Udawał się do Częstochowy na spotkanie z podobnymi mu Abstynentami z którymi umówił się na rowerowy szlak Orlich Gniazd.
Po powrocie do Gniezna podarował mi książkę, którą wydał własnym sumptem pt. "Niezapomniane dni" autorstwa Zofii Chosłowskiej.
Następną ciekawą osobą, którą spotkaliśmy, była jadąca do Kielc z Częstochowy dziewczyna. Przyjechała ona rowerem z Kielc a w drogę powrotną jechała pociągiem. Okazało się, że mieszka niedaleko naszego noclegu w Schronisku Młodzieżowym "Wędrownik" i chętnie nas zaprowadziła. A przed Schroniskiem czekał już na nas Waldek Kowalski z Świętokrzyskiego Klubu Turystyki Kolarskiej KIGALI.
Po powrocie do Gniezna podarował mi książkę, którą wydał własnym sumptem pt. "Niezapomniane dni" autorstwa Zofii Chosłowskiej.
Następną ciekawą osobą, którą spotkaliśmy, była jadąca do Kielc z Częstochowy dziewczyna. Przyjechała ona rowerem z Kielc a w drogę powrotną jechała pociągiem. Okazało się, że mieszka niedaleko naszego noclegu w Schronisku Młodzieżowym "Wędrownik" i chętnie nas zaprowadziła. A przed Schroniskiem czekał już na nas Waldek Kowalski z Świętokrzyskiego Klubu Turystyki Kolarskiej KIGALI.