2008-07-18 - Bałtów - Sandomierz.
Ten dzień rozpoczęliśmy od chęci zwiedzenia Bałtowskiego Parku Jurajskiego. Był jeszcze zamknięty, ale "Polak potrafi" i za chwile kilku chętnych kolegów było w środku. Po wyjściu zainteresowanych z Parku udaliśmy się do Rezerwatu Krzemionki. Jest tam najdłuższa w Europie, blisko 500 metrowa podziemna trasa turystyczna. Blisko 5 tys. lat temu neolityczni górnicy wydobywali tam krzemień pasiasty.Po rezerwacie oprowadzała nas pani Beata Żak-przewodnik świętokrzyski. Przed wejściem do podziemi przywitał się z nami prezes Oddziału PTTK im. Radwana w Ostrowcu Św. pan Zbigniew Pawlik. Ofiarował On każdemu z nas materiały promocyjne od burmistrza Ostrowca Św.i starosty pow. Ostrowieckiego. W zamian prezes Śremskiego Klubu Rowerowego "Żwawe Dziadki" ofiarował mu materiały przywiezione ze Śremu i powiatu śremskiego.Wraz z p. Pawlikiem przybyła pani redaktor Monika Bryła-Mazurkiewicz. Po rozmowie z nami napisała bardzo sympatyczny artykuł w "Wiadomościach Świętokrzyskich" 28.07.2008
Po szczęśliwym wydobyciu się z podziemi udaliśmy się z naszymi przewodnikami przez Ćmielów do Opatowa. W Opatowie zwiedziliśmy ciągnące się pod miastem piwnice.
Tam też pożegnaliśmy naszych sympatycznych i życzliwych kompanów i ruszyliśmy w kierunku Sandomierza. Już po chwili odczuliśmy brak tubylca-przewodnika, gdy skończyła nam się droga. Jednak mimo pogorszenia się nastrojów parliśmy dzielnie do przodu. Nie zważając na dziury w jezdni i drogę ciągle pod górkę. Trud nasz się opłacił i zgodnie z planem wjechaliśmy do Sandomierza. Miejsce noclegowe znaleźliśmy dość szybko, dzięki zasadzie "Koniec języka za przewodnika". Noclegi w Sandomierzu mieliśmy w Domu Studenckim "Figaro".
Po szczęśliwym wydobyciu się z podziemi udaliśmy się z naszymi przewodnikami przez Ćmielów do Opatowa. W Opatowie zwiedziliśmy ciągnące się pod miastem piwnice.
Tam też pożegnaliśmy naszych sympatycznych i życzliwych kompanów i ruszyliśmy w kierunku Sandomierza. Już po chwili odczuliśmy brak tubylca-przewodnika, gdy skończyła nam się droga. Jednak mimo pogorszenia się nastrojów parliśmy dzielnie do przodu. Nie zważając na dziury w jezdni i drogę ciągle pod górkę. Trud nasz się opłacił i zgodnie z planem wjechaliśmy do Sandomierza. Miejsce noclegowe znaleźliśmy dość szybko, dzięki zasadzie "Koniec języka za przewodnika". Noclegi w Sandomierzu mieliśmy w Domu Studenckim "Figaro".