2008-09-13 - Wycieczka parafialna.
Przyjechało nas pięciu. Ponieważ i tak troje (Sławek,Bogdan i Jurek) mieli swoje plany, Czesiu z Włodkiem postanowili dołączyć do wycieczki rowerowej, którą zorganizował ksiądz Mirosław Skórnicki z parafii NSJ na Jezioranach. Jego grupa liczyła z nami 9 osób. Wyjechaliśmy spod kościoła ok. 10-tej.
Ks. Mirek prowadził kolumnę, za nim jechały: Karolina Kopeć, Kinga Baszyńska i Alicja Kaczmarek. Potem Marcin Helak, Kacper Dziubałka i Arkadiusz Szukowski. Nasza dwójka jechała na końcu.
Przez Kadzewo pojechaliśmy do Dalewa. Kościół był otwarty, bo ks. Cynka odprawiał akurat mszę św. (godzina bardzo nie typowa, lecz księdza czekała wizytacja biskupia). Nie mniej bardzo go ucieszyła nasza wizyta i po przedstawieniu siebie i nas przez ks. Mirka, pokrótce przybliżył nam dzieje kościoła i parafii (kościół i ziemie przyległe, długi czas należały do klasztoru w Lubiniu, stąd taki bogaty, barokowy wystrój. Najznamienitszym zaś parafianinem jak dotychczas, był urodzony w Wyrzece ks. Piotr Wawrzyniak).
Następnie przez Mościszki i Bieżyń dojechaliśmy do Lubinia. Trafiliśmy na godzinę modłów zakonnych, którymi byliśmy zauroczeni, choć nie było oczekiwanych śpiewów. Zaszczycił nas tam swoją osobą brat Robert. Bardzo oszczędny w słowach stwierdził z rozbrajającą szczerością, że ludzie przyjeżdżają, słuchają a i tak nic nie zapamiętują. Nie mniej coś niecoś zdołaliśmy z niego wydobyć. A w ogóle to jest człowiekiem niezwykle sympatycznym.
Z Lubinia wróciliśmy do Bieżynia a stamtąd przez Miranowo i Brzednię do "Serdecznej Osady". Tam czekała smakowita grochówka przygotowana przez p. Jarosława Ostrowskiego. Potem piekliśmy kiełbaski a na deser była herbata i ciastka.
W "Serdecznej Osadzie" odwiedziła koleżanki, mieszkająca w Mełpinie, Natalia Michałowicz.
Do Śremu wróciliśmy ok. 17-stej. Na licznikach było ok. 40 km.
Sympatyczne było to, że niektóre rowerzystki przypominały nam, że już razem gdzieś jechaliśmy. Mam nadzieję, że jeszcze nieraz razem się gdzieś wybierzemy.
Ks. Mirek prowadził kolumnę, za nim jechały: Karolina Kopeć, Kinga Baszyńska i Alicja Kaczmarek. Potem Marcin Helak, Kacper Dziubałka i Arkadiusz Szukowski. Nasza dwójka jechała na końcu.
Przez Kadzewo pojechaliśmy do Dalewa. Kościół był otwarty, bo ks. Cynka odprawiał akurat mszę św. (godzina bardzo nie typowa, lecz księdza czekała wizytacja biskupia). Nie mniej bardzo go ucieszyła nasza wizyta i po przedstawieniu siebie i nas przez ks. Mirka, pokrótce przybliżył nam dzieje kościoła i parafii (kościół i ziemie przyległe, długi czas należały do klasztoru w Lubiniu, stąd taki bogaty, barokowy wystrój. Najznamienitszym zaś parafianinem jak dotychczas, był urodzony w Wyrzece ks. Piotr Wawrzyniak).
Następnie przez Mościszki i Bieżyń dojechaliśmy do Lubinia. Trafiliśmy na godzinę modłów zakonnych, którymi byliśmy zauroczeni, choć nie było oczekiwanych śpiewów. Zaszczycił nas tam swoją osobą brat Robert. Bardzo oszczędny w słowach stwierdził z rozbrajającą szczerością, że ludzie przyjeżdżają, słuchają a i tak nic nie zapamiętują. Nie mniej coś niecoś zdołaliśmy z niego wydobyć. A w ogóle to jest człowiekiem niezwykle sympatycznym.
Z Lubinia wróciliśmy do Bieżynia a stamtąd przez Miranowo i Brzednię do "Serdecznej Osady". Tam czekała smakowita grochówka przygotowana przez p. Jarosława Ostrowskiego. Potem piekliśmy kiełbaski a na deser była herbata i ciastka.
W "Serdecznej Osadzie" odwiedziła koleżanki, mieszkająca w Mełpinie, Natalia Michałowicz.
Do Śremu wróciliśmy ok. 17-stej. Na licznikach było ok. 40 km.
Sympatyczne było to, że niektóre rowerzystki przypominały nam, że już razem gdzieś jechaliśmy. Mam nadzieję, że jeszcze nieraz razem się gdzieś wybierzemy.