2010-05-01 - Wyjazd na Roztocze.
Dzień 1.
Wyjechaliśmy 1 maja spod wierzby o 7 rano. Przed nami długa droga. Przez Kalisz, Piotrków, Kielce, Sandomierz, Biłgoraj dotarliśmy do wsi Tereszpol. 540km drogi głównie w deszczu.
Dzień 2.
Mamy świetną pogodę. Zaplanowana trasa może nie jest zbyt długa (około 42km), ale na pewno ciekawa. Na początek krótki, lecz męczący podjazd do wsi Sochy. Tu zwiedzamy mały cmentarz ofiar pacyfikacji wsi w czasie Drugiej Wojny Światowej. Kawałeczek dalej wjeżdżamy do Roztoczańskiego Parku Narodowego (RPN) a następnie oglądamy stawy Echo i pasące się koniki polskie. Jedziemy do Zwierzyńca. Zwiedzamy kościół na wodzie, jemy pyszne lody jagodowe i oglądamy kamień poświęcony wyniszczeniu plagi szarańczy. Zatrzymujemy się na krótko przed zwierzynieckim browarem oraz przed przepięknym modrzewiowym budynkiem, w którym ma siedzibę dyrekcja RPN. Krótki przejazd i kolejny postój przy plaży nad stawami Echo. Teraz udajemy się na Floriankę. Po drodze przecinamy linie kolejową. Są dwa tory o różnym rozstawie. Ten szerszy to LHS - linia hutniczo-siarkowa. We Floriance oglądamy drzewa korkowe i hodowlę koników polskich. Teraz jedziemy do Górecka Kościelnego. Tu podziwiamy kościół modrzewiowy i kapliczkę na wodzie. Wracając oglądamy jeszcze zaporę na rzece Szum. Zdążyliśmy dojechać do Tereszpola przed deszczem.
Dzień 3.
Jedziemy zwiedzać zamojską starówkę. Pogoda niestety przestała nas rozpieszczać. Pada deszcz. Do Zamościa mamy około 40km w jedną stronę. Jedziemy boczną drogą, która prowadzi przez tereny parku narodowego. W Zamościu zwiedzamy starówkę. Podziwiamy również panoramę z dzwonnicy przy katedrze. Wracamy tą samą drogą. Wieczorem pogoda pozwala na zapalenie ogniska.
Dzień 4.
Jedziemy do Radecznicy. Jest tu kościół oraz kapliczka na wodzie. Patronem jest św. Antoni. Mamy szczęście - jeden z braci zakonnych opowiada nam o kościele i jego historii. Przy kapliczce na wodzie jest pompa - okazuje się, że została wykonana w śremskiej odlewni! Następny postój to Mokrelipie. Jest tu gospodarstwo pasieczne, które prowadzi również muzeum pszczelarstwa oraz sklepik. Teraz czas na Szczebrzeszyn, który słynie z chrząszcza brzmiącego w trzcinie. Przez Topólcze i Zwierzyniec wracamy do Tereszpola.
Dzień 5.
Kolejny deszczowy dzień. Jedziemy w niezbyt długą (około 46km), ale chwilami trudną trasę. Po 15 km jesteśmy we wsi Senderki. Tu czeka nas ostre podejście. O wjechaniu rowerami nie ma mowy. Przy dobrej pogodzie jest tu piękna, rozległa panorama - ale nie tego dnia. Zjeżdżamy do wsi Stara Huta, a następnie jedziemy do wsi Lasowce. Malutka wioska, do której nie dochodzi asfaltowa droga. Stąd kolejne podejście, piaszczystą drogą w padającym deszczu. Na końcu tego 10-cio kilometrowego terenowego odcinka czeka nas zjazd wąwozem. Na dole poczułem swąd z hamulca tarczowego - kiedy dotknąłem tarczy mokrym palcem zasyczało. Nasze rowery były bardzo brudne, więc skorzystaliśmy ze studni, która stała przy drodze. Dojechaliśmy do Guciowa. Jest tu znana Zagroda Guciów, gdzie można zjeść zupę z pokrzyw i skosztować kilku innych, zacnych "potraw". Teraz już tylko Zwierzyniec i za kilka kilometrów jestemy w naszej chałupie.
Dzień 6.
Wracamy, ale to tylko 540km.
Wyjechaliśmy 1 maja spod wierzby o 7 rano. Przed nami długa droga. Przez Kalisz, Piotrków, Kielce, Sandomierz, Biłgoraj dotarliśmy do wsi Tereszpol. 540km drogi głównie w deszczu.
Dzień 2.
Mamy świetną pogodę. Zaplanowana trasa może nie jest zbyt długa (około 42km), ale na pewno ciekawa. Na początek krótki, lecz męczący podjazd do wsi Sochy. Tu zwiedzamy mały cmentarz ofiar pacyfikacji wsi w czasie Drugiej Wojny Światowej. Kawałeczek dalej wjeżdżamy do Roztoczańskiego Parku Narodowego (RPN) a następnie oglądamy stawy Echo i pasące się koniki polskie. Jedziemy do Zwierzyńca. Zwiedzamy kościół na wodzie, jemy pyszne lody jagodowe i oglądamy kamień poświęcony wyniszczeniu plagi szarańczy. Zatrzymujemy się na krótko przed zwierzynieckim browarem oraz przed przepięknym modrzewiowym budynkiem, w którym ma siedzibę dyrekcja RPN. Krótki przejazd i kolejny postój przy plaży nad stawami Echo. Teraz udajemy się na Floriankę. Po drodze przecinamy linie kolejową. Są dwa tory o różnym rozstawie. Ten szerszy to LHS - linia hutniczo-siarkowa. We Floriance oglądamy drzewa korkowe i hodowlę koników polskich. Teraz jedziemy do Górecka Kościelnego. Tu podziwiamy kościół modrzewiowy i kapliczkę na wodzie. Wracając oglądamy jeszcze zaporę na rzece Szum. Zdążyliśmy dojechać do Tereszpola przed deszczem.
Dzień 3.
Jedziemy zwiedzać zamojską starówkę. Pogoda niestety przestała nas rozpieszczać. Pada deszcz. Do Zamościa mamy około 40km w jedną stronę. Jedziemy boczną drogą, która prowadzi przez tereny parku narodowego. W Zamościu zwiedzamy starówkę. Podziwiamy również panoramę z dzwonnicy przy katedrze. Wracamy tą samą drogą. Wieczorem pogoda pozwala na zapalenie ogniska.
Dzień 4.
Jedziemy do Radecznicy. Jest tu kościół oraz kapliczka na wodzie. Patronem jest św. Antoni. Mamy szczęście - jeden z braci zakonnych opowiada nam o kościele i jego historii. Przy kapliczce na wodzie jest pompa - okazuje się, że została wykonana w śremskiej odlewni! Następny postój to Mokrelipie. Jest tu gospodarstwo pasieczne, które prowadzi również muzeum pszczelarstwa oraz sklepik. Teraz czas na Szczebrzeszyn, który słynie z chrząszcza brzmiącego w trzcinie. Przez Topólcze i Zwierzyniec wracamy do Tereszpola.
Dzień 5.
Kolejny deszczowy dzień. Jedziemy w niezbyt długą (około 46km), ale chwilami trudną trasę. Po 15 km jesteśmy we wsi Senderki. Tu czeka nas ostre podejście. O wjechaniu rowerami nie ma mowy. Przy dobrej pogodzie jest tu piękna, rozległa panorama - ale nie tego dnia. Zjeżdżamy do wsi Stara Huta, a następnie jedziemy do wsi Lasowce. Malutka wioska, do której nie dochodzi asfaltowa droga. Stąd kolejne podejście, piaszczystą drogą w padającym deszczu. Na końcu tego 10-cio kilometrowego terenowego odcinka czeka nas zjazd wąwozem. Na dole poczułem swąd z hamulca tarczowego - kiedy dotknąłem tarczy mokrym palcem zasyczało. Nasze rowery były bardzo brudne, więc skorzystaliśmy ze studni, która stała przy drodze. Dojechaliśmy do Guciowa. Jest tu znana Zagroda Guciów, gdzie można zjeść zupę z pokrzyw i skosztować kilku innych, zacnych "potraw". Teraz już tylko Zwierzyniec i za kilka kilometrów jestemy w naszej chałupie.
Dzień 6.
Wracamy, ale to tylko 540km.