2008-04-13 - Powrót z Rawicza (Miejskiej Górki).

W gościu, który odwiedził wieczorem (12-go) dyrektora Ośrodka Sportowego, kolega Soboński rozpoznał księdza, który jako wikariusz ok. 20 lat temu, pracował na śremskich Jezioranach w kościele pw. NSJ. Wyraźnie zaskoczony, ks. Marian Podlasz, obecny proboszcz kościoła pw. św. Mikołaja w Miejskiej Górce zaprosił nas na plebanię. Poza tym okazało się, że wikariuszem w tymże kościele, jest nasz krajan - śremianin ks. Darek Paterczyk. Udaliśmy się w czwórkę, nazajutrz, na kawę i rogaliki. Na pamiątkę spotkania otrzymaliśmy breloczek z podobizną Jana Pawła II i widokówkę Miejskiej Górki.

Po powrocie do Ośrodka, gdzie czekała na nas duża grupa rawickich rowerzystów, wsiedliśmy na rowery i ruszyliśmy w drogę powrotną. Wiodła ona do pewnego momentu trasą przez nas zaplanowaną. Zwiedziliśmy Golejewko (stadnina koni i aleja, wzdłuż której leżą głazy, na których wyryto imiona słynnych koni), Pakosław i Jutrosin. Stamtąd pojechaliśmy do Smolic obejrzeć kościół i duży kompleks pałacowy. Poszliśmy na kawę i ten postój osłabił nie co naszą czujność. Pojechaliśmy trochę inaczej jak zamierzaliśmy. Pożegnaliśmy się ze sympatycznymi teraz już kolegami z Rawicza i okazało się, że niechcący odwiedziliśmy Krzekotowice. Jest to miejsce gdzie na świat przyszła Konstancja z Bojanowskich Lubieńska. Piękna pani, którą Mickiewicz Adam zauroczony, nie mógł się zdecydować, czy kontynuować podróż do powstania (listopadowego), czy też nie. Stamtąd pojechaliśmy do Pępowa (stadnina koni), skąd już prosto do następnego miejsca etapowego, czyli do Zalesia Wielkiego. Tam przy tablicy, umocowanej na kościele zrobiliśmy kilka zdjęć (tablica informuje o tym, że w Zalesiu Wielkim urodził się Cyryl Ratajski). Następnie prezes pojechał do sołtysa, przekazać mu foldery naszej szkoły (ZSE im. Cyryla Ratajskiego). Sołtysem jest pan Ireneusz Nowak, który jak się okazało ma w Śremie kuzyna. Kuzyn p. Nowaka ma syna, którym jest znany ratownik - pływak długodystansowy, pracownik poczty pan Ostrowski!
Z Zalesia udaliśmy się do Pogorzeli, gdzie zrobiliśmy dłuższy postój "na obiad". Obiad jedliśmy na stacji benzynowej. Brzmi to trochę śmiesznie, ale właśnie przy stacji jest jedyne w Pogorzeli miejsce, gdzie można zjeść ciepły posiłek. Stamtąd przez Szelejewo, Koszkowo, Dolsk i Lubiatowo dojechaliśmy do Śremu.

W sumie przez te dwa dni przejechaliśmy 195 km. Były 3 postoje techniczne (dwie gumy i jeden zerwany na ośce gwint). Uważam i myślę, że koledzy podzielą moje zdanie, że wyprawa była owocna i udana.