2009-04-11 - Krzywiń - Kunowo.

Na poprzednim spotkaniu uzgodniliśmy, że będziemy spotykać się o godz. 9.00. Toteż o tej godzinie "pod wierzbą", stawiła się nas piątka. Ponieważ nie wszyscy uczestniczyli w zeszłorocznym rajdzie Zespołu Szkół Politechnicznych, szlakiem Powstania Wielkopolskiego do Krzywinia, postanowiliśmy tam właśnie pojechać. Pojechaliśmy przez Nochowo i Jerkę. Na krzywińskim cmentarzu minutą ciszy uczciliśmy pamięć poległych. Spotkaliśmy bardzo sympatycznego pana, emerytowanego nauczyciela matematyki, syna powstańca wielkopolskiego. Pozwolił się z nami sfotografować. Jadąc z Krzywinia do Lubinia dostaliśmy potwierdzenie swoich spostrzeżeń odnośnie trzymania psów na uwięzi. Mianowicie z położonego przy szosie gospodarstwa, wybiegł szczekając na nas niewielki w gruncie rzeczy - pies. By dobrać się do naszych łydek, musiał przebiec przez pół jezdni. Na jego nieszczęście przemieszczał się tamtędy samochód osobowy, który nie dał mu szans. Usłyszeliśmy głuchy huk. Pies został na jezdni a kierowca domyślając się zapewnie, że ma wgniecenia w karoserii, powrócił na miejsce zdarzenia. Nie czekaliśmy na finał tego smutnego bądź co bądź wydarzenia i popedałowaliśmy do Lubinia. Odwiedziliśmy kościół Benedyktynów. Potem się rozdzieliliśmy. Bogdan z Kaziem przez Zbęchy wrócili do Śremu. Janusz, Sławek i Włodek pojechali w kierunku Kunowa. Za Stężycą nastąpił następny podział. Janusz wrócił do Bielewa i przez Bieżyń pojechał do Śremu a Sławek postanowił jechać jeszcze przez Gostyń na Świętą Górę. Tylko Włodek kontynuował założony plan i udał się do Kunowa. Tam nawiedziłem miejscowy kościół, którego XIX-sto wiecznego proboszcza opisuje Jakub Wojciechowski w swojej książce "Życiorys własny robotnika". Zrobiłem zdjęcie strażakom z halabardami (!) i przez Tworzymirki udałem się do Dolska. Dobry kilometr przed samym Dolskiem nie dało się jechać ze względu na piach. Z Dolska przez Drzonek wróciłem do Śremu. Przejechałem 57 km. Była godzina 14.00.