2011-06-02 - Wielkopolski Zlot Turystów Kolarzy. Pszczew 2011.

Pięciu członków Klubu skorzystało z tego zaproszenia. Byli to: Bogdan, Eugeniusz, Jurek, Mietek i Włodek. Wyruszyliśmy 2 czerwca (czwartek) o godz. 9.00 spod wierzby. Towarzyszyli nam: Janusz, Kaziu i Sławek. Pojechaliśmy przez Gaj, Kościan, Grodzisk Wlkp. Nasza "asysta" z Grodziska zawróciła do Śremu. Myśmy pojechali do Nowego Tomyśla. Tam skorzystać musieliśmy z usługi warsztatu naprawy rowerów (Jurek-szprycha). Obejrzeliśmy największy na świecie wiklinowy kosz i pojechaliśmy przez Miedzichowo do Trzciela. Tu przy remontowanym kościele pw. św. Wojciecha, nawiązaliśmy sympatyczny kontakt z księdzem Marianem Kotem. Potem pojechaliśmy prosto do Pszczewa gdzie byliśmy ok. godz. 18.00. Przejechane było ok. 126 km. Zakwaterowanie mieliśmy w Ośrodku Wypoczynkowym Wodnik (duży domek kempingowy).

Na drugi dzień podjechaliśmy do Ośrodka Edukacji Przyrodniczej w Pszczewie na wykład dotyczący Parków Krajobrazowych. Po ciekawej prelekcji udaliśmy się z pracownikiem Parku jako przewodnikiem po Pszczewskim Parku Krajobrazowym. Droga polno-leśna nie każdemu przypadła do gustu. Dojechaliśmy do miejscowości Kamienna. Tu zapoznaliśmy się historią i dniem dzisiejszym kościoła i parafii. Po powrocie "do bazy" mieliśmy przejechane ok. 50 km.

Trzeci dzień zaczęliśmy od zwiedzania Parku. Drogami polno-leśnymi dojechaliśmy do Sanktuarium Maryjnego w Rokitnie. Niektórzy przypomnieli sobie swój tam pobyt w latach ubiegłych. Tym razem było jednak bardzo tłoczno. Po krótkim tam pobycie pojechaliśmy do Międzyrzecza. Zwiedziliśmy zamek pamiętający czasy Kazimierza Wielkiego i wróciliśmy do Pszczewa. Przejechaliśmy ok. 50 km. Wieczorem było ognisko, podsumowanie rajdu i wspólne śpiewy.

Czwartego dnia, w niedzielę, pożegnaliśmy miłe towarzystwo i udaliśmy się do Świebodzina. Obejrzeliśmy najnowszą atrakcję, nie tylko tego miejsca, ale Polski - monumentalny (33m) posąg Chrystusa-króla. Ze Świebodzina pojechaliśmy na nocleg do Zbąszynka.

Ostatni,piąty dzień naszej wyprawy poświęciliśmy na zwiedzenie Wolsztyna,(nad jez. Wolsztyńskim spotkaliśmy sympatyczną panią Basię z Warszawy z którą wymieniliśmy poglądy na temat ścieżek rowerowych w małych miasteczkach), Wielichowa, Kamieńca. W Śremie byliśmy ok. 16.00 po przejechaniu ok. 115 km.