2012-04-28 - Wyjazd do Wławia.

Przed wyjazdem poprosiliśmy zebraną pod wierzbą młodzież, by opuścili nasz skwer. Nie zrobił tego tylko jeden młody człowiek. Nie piszę "czarna owca" lecz "zasrany bohater". Najpierw się popisuje przed koleżankami, że nie posłucha starszych, a potem okazuje się, że leżał na psich odchodach. Stąd od dzisiaj ma "ksywę" - OSRANY BOHATER. Pojechaliśmy przez Jerkę, Świniec do Wławia. W Jerce byliśmy świadkami sprawnej akcji ochotników ze Straży Pożarnej. Zrobiliśmy zdjęcie przyszłym strażakom, którzy obserwowali wyjazd swoich starszych kolegów. We Wławiu zaciekawiły nas postaci jelenia, bociana i inne usytuowane na dachu stodoły. Poza tym stojące przy drodze rzeźby. Okazało się, że to dziadek naszego rozmówcy (kościańskiego radnego gminnego), który nota bene w tym dniu brał ślub. Opowiedział nam trochę o swoim dziadku - murarzu i domorosłym rzeźbiarzu. Myśmy złożyli mu życzenia, na nowej drodze życia (panny młodej niestety nie było, gdyż pochodzi z Bieżynia). Dostaliśmy "ślubną" czekoladę i pojechaliśmy dalej. Przez Osiek (ruiny pałacu goszczącego w 1831 r. Adama Mickiewicza), Gryżynę (dworek) dotarliśmy do Wyskoci. Stamtąd przez Rąbiń, Błociszewo wróciliśmy do Śremu. Przejechaliśmy około 64 km.